osobnik | treść posta |
---|---|
1 stycznia 2007 Czy facet a alkohol narkotyki i papierosy muszą iść w parze?? Jak myślicie. Czy przeszkadza wam palący facet lub taki który regularnie i obficie zagląda do kieliszka. Nie wspomnę już o narkotykach?? Czy jako kobiety potraficie przymknąć na to oko a może próbujecie walczyć z tym co jest nie najlepsze u faceta. Chyba że dla kogoś nie ma takiego tematu bo na przykład albo ma faceta bez nałogów albo w takich sytuacjach staje się równym kompanem.
|
|
6 stycznia 2007 W tym wypadku mam jednakowe zdanie zarówno jeśli chodzi o kobiety jak i mężczyzn. Mi osobiście nie przeskadza jeśli facet lubi sobie zapalić, czy wypić, jeśli oczywiście nie przesadza, w tym sensie że jest uzależniony do tego stopnia ze nie może bez tego normalnie funkcjonować. Natomiast gdy chodzi o narkotyki, to jeśli lubi sobie zajarać trawke to jeszcze ujdzie, ale dawanie sobie w żyłę, to dla mnie już lekkie przegięcie.. Tak jak mówiłam w tym wypadku patrzę tak samo na kobiety jak i meżczyzn.
|
|
8 stycznia 2007 Pojawia się problem , gdy dla faceta nie ma spotkania z kolegami czy wyjścia na dyskotekę bez butelki lub piwka ( ma się rozumieć że nie kończy się na paru piwkach) ale nie na widzę kiedy koleś czy też laska piją do upadłego. Rozumiem że można mieć nastrój żeby się zalać ale nie można tego tolerować na każdej imprezie czy przy każdym wyjściu. Nie wspomnę już o normalnym dniu. Inaczej to wygląda jak jest jakieś spotkanie z paczką a inaczej kiedy idzie się z partnerem a druga połowa nie jest w stanie o własnych siłach dojść do domu
|
|
10 stycznia 2007 ZGADZAM SIĘ Z POWYŻSZYM :D
|
|
31 stycznia 2007 a ja np jestem nalogowym palaczem, gdy poznalam moje Krzyska to nie palil (wiem ze popalam w liceum, pozniej rzucil), no ale przy mnie zaczal, rzucil, mielismy mala przerwe, wrocilismy do siebie, on znowu zaczal i teraz rzucil na dobre... a ja nie umiem... i to jest dopiero problem... a z alkoholem, on rzadko pije (fakt jak juz pije to sporo, ale nie do nieprzytomnosci), ja czesciej siadam przed TV z piwkiem... a narkotykow oboje nie bierzemy!!
|
|
6 luty 2007 No ja też sobie popalam... mój wybranek serca też z tym że on jara jak smok :D A co do alkoholu to owszem winko, pysznego Leszka lub Wareczke owszem, czasami coś mocniejszego. Ale nie rozumiem i nienawidzę gdy ktoś nie potrafi bawić się bez dopalacza i chleje dopóki nie padnie. To takie żałosne.
|
|
6 luty 2007 oj ja tez nie rozumiem..... prawda lubie zrobic poloweczke raz na jakis czas ze szwagierka... ale same przy stole nie osmieszajac sie przed nikim (chyba ze przed swoimi mezczyznami) :D:D:D ale na imprezach czesto jestem trzezwa...
|
|
7 luty 2007 No właśnie - trzeba sobie niekiedy łyknąć ale jak widze cień faceta (lub laski) którzy ledwo powłóczą nogami - MASAKRA poprostu ŻENADA przez duże "Ż"
|
|
7 luty 2007 oj tak!!! jeszcze jakby upijali sie do nieprzytomnosci we wlasnych 4 scianach to loos, ale nie to przeciez trzeba wyjsc do ludzi i sie zareklamowac... :/
|
|
18 luty 2007 Żenadą jest też dla mnie dosypywanie nowo poznanym laska na przykład w dyskotece "cudownego środka" do napoi ;/ jaki nie umiesz wyrwać laski jak działa świadomość to nie wykorzystuj w sprowokowanych sytuacjach przy pomocy proszków
|