Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać nowe tematy, komentarze.
Zaloguj się lub zarejestruj się aby dodawać wypowiedzi.
osobnik | treść posta |
---|---|
23 lipca 2006 * -Więzień: Niech będzie pochwalony pan nasz Jezus Chrystus... Koło Szecherezady przechodziłem i patrzę stoi ta kobita, tak jakoś biednie wyglądała, a ja w Boga wierzę, to żal mi się jej zrobiło. No to mówię pójdziesz ze mną, tu niedaleko... do Wielkiego Ryśka. Rysiek ma melinę, całkiem niedrogo bierze. Śledzia można tam kupić i czarne. To jego teść, to takie robi, że to lepsze niż szynka, ja wolę. To wypiliśmy tam pół basa z nią i z Ryśkiem i ona mówi, że ma dzieci. Duże? Pytam. A ona mówi, że no jedno cztery, drugie dwa... nie dwa i pół, nie dobrze mówię, cztery i pół i dwa lata. To miałem akurat te pieniądze, co dostałem jak wychodziłem, to dałem. No niech kobita kupi jakieś pomarańcze tym dzieciom, akurat tak się Wigilia jakoś zbliżała... cukierki jakieś... no niech dzieci takie coś mają od życia, nie... Ty, ja potem wchodzę do Starego Mordziatego, znasz Starego Mordziatego, on też ma melinę, tylko droższą... ja patrzę, a ta kurwa tam z tym Starym Mordziatym siedzi i wódkę pije... i tak żeby nie skłamać, no pół litra tak do połowy już odpite. To ja mówię, to ja po to ci dałem pieniądze, żebyś dzieciom pomarańcze kupiła, mówię, a ty tutaj na melinie z pijakami wódkę pijesz?... No to ci mówię, to tak jak stałem, tak ją jebłem młotkiem, no... takim z półtora kilowym. No ze łba nie było co zbierać... wyrwałem chwasta...
Częstuje się papierosem od Franza -Więzień: Jednego zapalę... A tu w więzieniu to się bali ze mną pod celą siedzieć. Buntowały się gary jebane... A jeden taki Zięba Karol, to się kurwa wszędzie chwalił, że się kurwa niczego nie boi. To ja pytam go, bo przedtem z nim tutaj siedziałem. Jak to Karolku, niczego się nie boisz? Bo ja w Boga wierzę. A papieża? To on mówi, że jakby go na długość ręki dopuścili, to by zajebał. Ojca Świętego... Mówię, a jakbyś dzieci miał? To on mówi, że by dzieciora wziął i na żywca przez główkę do drzwi przybił, takim gwoździem... To ja sobie myślę, to po co taki człowiek żyje? Po co taki człowiek żyje? Po co taki człowiek żyje jak ten chwast... wyrwałem chwasta, ale że była już cisza nocna, to nie chciałem wołać klawisza, to zameldowałem przy misce... -Franz: Dosyć... -Więzień: Co? -Franz: Skończysz jutro. -Więzień: Jutro niemożliwe... jutro mnie nie będzie... Do celi wbiegają strażnicy i zabieraja go na egzekucję * Franz i współwięzień * -Bień: Zwalniam pana, panie Radku. Chociaż między nami mówiąc, wiem, że prowadzi pan zaciąg do armii serbskiej, ale... mam nadzieję, że prokuratura nie umorzy śledztwa przeciwko panu i za następnym razem pogwarzymy sobie dłużej niż 48 godzin... No i co? Nic pan nie powie? -Wolf: W Stanach mówiłem pierdol się sam, ale zdaje się pan to robi co dzień, więc... -Bień: To nie te lata. Ale potrafię se jeszcze poradzić z takim gnojem jak ty. -Wolf: A czy pan je, czy roztrząsa? * Wolf i Bień * -Franz: Nie wiedziałem, że palisz... -Nowy: A wiedziałeś, że jestem mordercą? -Franz: Kogo zabiłeś? -Nowy: Jakiś tam... czterech czy pięciu Ruskich...zabiliśmy czterech ludzi, kurwa rozumiesz to bydlaku, czy w ogóle nic do ciebie nie dociera?! I pierdolę czy to byli bandyci, czy nie! Zabiliśmy czterech ludzi! Kurwa!... A ty rano wstajesz i golisz się normalnie, to ja chyba mogę zapalić, nie? -Franz: Nie goliłem się... -Nowy: aha... i co mi jeszcze powiesz? Zimno jest? Franz daje mu premię za utratę zdrowia -Franz: Premia za utratę zdrowia. A tych czterech to ja zabiłem, bo inaczej obcięliby ci ten durny łeb...Nie mów mi kurwa nic o zabijaniu... bo coś o tym wiem... nie mów mi kurwa co jest dobre, a co złe... zostaw to... Sądowi Ostatecznemu... będę w piekle, co?... tu jest tak dużo lepiej? Waldziu... nigdy nikomu nie rób krzywdy... zostaw to mnie... -Nowy: Po co strzelałeś? Żeby im było lżej? Po co to wszystko?... -Franz: Chcesz znać prawdę? -Nowy: O co ja kurwa pytam? O kurs dolara?... -Franz: Poczekałeś na mnie kiedy wyszedłem z więzienia... -Nowy: Co ty, pedał jesteś? -Franz: Nie, kolega... * Franz i Nowy * -Sawczuk: Jestem dyplomatą. Przedstawicielem demokratycznej Rosji. -Franz: Ja jestem nikim, wyrywam tylko chwasty... -Sawczuk: Nie rozumiem. -Franz: Chwasty, co przeszkadzają żyć drugim... -Sawczuk: Mam immunitet dyplomatyczny. Współpracuję z waszym rządem i to zupełnie legalnie, panie oficerze Franz... -Franz: To mój kolega jest oficerem, ale... on nie może cię złapać, bo stracił kciuk i nie może chwytać... -Sawczuk: Franz... krótko, kto cię kupił? -Franz: Ja też myślę, że każdy ma swoją cenę... -Sawczuk: A jaka jest twoja? -Franz: Chciałbym, żeby taka jedna mnie kochała... Sawczuk patrzy na swój pistolet. -Franz: Nie rób tego, to ma być egzekucja... nie chcę cię zabijać w samoobronie. -Sawczuk: Dlaczego? -Franz: Dlaczego? Powiem ci dlaczego... bo nie podobają mi się newsyy w telewizji... i wiesz, myślę, że to jest twoja wina... -Sawczuk: Moja śmierć niczego tu nie zmieni. Wydaje ci się, że jesteś taki dobry. Ale jest tak tylko dlatego, że ja jestem taki zły... beze mnie jesteś niczym... ty to ja, taki układ... raj-piekło, Bóg-Szatan, dobro-zło, tak było i tak będzie, my albo oni... Franz strzela do Sawczuka. -Franz: A jeśli Boga nie ma, to co z ciebie za Szatan? strzela jescze raz * Franz i Sawczuk |
|