Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać nowe tematy, komentarze.
Zaloguj się lub zarejestruj się aby dodawać wypowiedzi.
osobnik | treść posta |
---|---|
4 grudnia 2007 Ze mną jest tak, że wszystko biorę do siebie. Trzymam to w sobie, a potem po prostu wybucham płaczem. Każde większe niepowodzenie kończy się tzw. dołkiem.
Kiedy stanie się coś bardzo złego ja mam wcześniej przeczucia... Podchodzę do tego twardo, a dopiero potem, w samotności przeżywam:( Jak walczycie z dołem??? |
|
27 grudnia 2007 Kiedyś...z dołów skutecznie wyciągał mnie teatr, który współtworzyłem z zarąbistą gromadką przyjaciół, którzy by w ogień i vice - versa..., po niespełna dziesięciu latach, bo w trakcie, nastał czas włóczęgi francuskiej, tam bywało różnie, lecz znów z pomocą dwóch już leciwych, ale jakże zacnych obywateli z braci nie innej jak filmowo - teatralnej, a i nie rzadko przy butelce whisky zapominałem o całym bożym świecie :)
Doły mnie tam nie obejmowały do czasu powrotu, nastał czas samotności. Finałem był przymusowy pobyt w klinice psychiatrii, niestety, ale jak to mawia Georges, artyści tak mają. I szczerze mówiąc od kilku lat nie mam dołów, miewam chandrę, ale któż jej, choć niepożądana, aczkolwiek czasem potrzebna, nie ma? A samotność ? Wciąż jest...pokochałem ją trochę, a ona mnie :) P.S Czasami brakuje mi człowieka, jak to pisał STED, ale potrafię się cieszyć drobnostkami i to jest właśnie najpiękniejsze :) |
|
26 marca 2009 Czasem wolałbym nie mieć uczuć aby ich nie odczuwać .
|