Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać nowe tematy, komentarze.
Zaloguj się lub zarejestruj się aby dodawać wypowiedzi.
osobnik | treść posta |
---|---|
10 grudnia 2007 Leżę. Jak spleśniały naleśnik z zeszłej środy nadziany mdłym sosem wspomnień. Nie wstaję do okna dowlec się nie ważę, tylko chudą, owłosioną jaszczurkę owijam w cholerną różową pajęczynę, co sączy się jak Rawa z wściekłej trzustki cienia. Myślę co się dzieje z twymi czarnymi majtkami kochana, które zeżarłem tamtej nocy. Umoczyłem głowę w zgniłych diamentach i stado opasłych skorpionów uleciało w przestrzeń spalając ketchupem gwardię papieża. Uwielbiam ten zgrzyt rozdziawionego małża, co wdziera się między twe piersi jak trójgranista bańka chloroformu. Dopadam ją, subtelnie rozpruwam śliwkowate pająki snu, jedzie szkocka karetka w rytm skórzanego dzwonu. Gadam z trójwymiarową skarpetką Jana Kazimierza, czuję się jak oko cyklopa w mętnym rosole świadomości jesieni. Klasztorny dozymetr rozpłaszcza mnie na wymiętej patelni i te nieznośne oklaski karłowatych dziewic z nosami jak pustynne foki. Oślizgłe jaskółki uczepione bisiorami do szyby, plują krwistą żółcią do księżyca. Muszę wstać, ty mnie trzymasz...nie, to tylko zamszowe żebro kota wpadło mi do herbaty w której tkwią twe karminowe usta i z każdym skurczem dostaję nową czapę z psychologii światła. Gwałci mnie gotycka pijawka niebytu. Jestem nagim embrionem kobiety. Rosnę. W macicy kocham się z dworcem kolejowym, gdzie rozkwita czarnowłosy pociąg. Już kończy się ten wykład, już czas. Dobijam mamuśkowatego Robespierre'a i ukradkiem roztapiam lody Mont Blanc przy salwie szampanów. Nie czuję twojego bladego zapachu na rozmiękłym monitorze, pożeranym przez skostniałą amebę o oczach wilkołaka. Zapadam się. Leżę. Gdzie jesteś !?!
|
|