biznes - biblia - Dlaczego zwlekano z tłumaczeniem
 
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać nowe tematy, komentarze.
Zaloguj się lub zarejestruj się aby dodawać wypowiedzi.
osobniktreść posta

Dlaczego zwlekano z tłumaczeniem Dlaczego zwlekano z tłumaczeniem Dlaczego zwlekano z tłumaczeniem (35)

Dlaczego zwlekano z tłumaczeniem 8 kwietnia 2008
Z biegiem lat Biblię przetłumaczono na ówczesny język prostego ludu — łacinę. Później władze kościelne uznały łacinę za język święty. Biblia nie miała być tłumaczona z tego języka. Jednakże w wyniku stopniowych zmian, którym ulegał język, tylko niewiele prostych ludzi umiało czytać po łacinie. Nie zadając sobie żadnego trudu, żeby rozumieć Biblię, wielu uważało za wygodniejsze samo otaczanie jej czcią. Doszło do tego, że posługiwano się Biblią jako przedmiotem mającym siłę magiczną. Gdy ktoś miał się podjąć jakiegoś trudnego lub ryzykownego przedsięwzięcia, otwierał na chybił trafił Biblię i pierwszy werset, który mu wpadł w oczy uznawał za Boskie posłanie w tej sprawie. Sporządzano kunsztownie oprawione kopie Biblii, pisane na barwionym na purpurowo pergaminie srebrnymi i złotymi literami. Niestety, były to jedynie egzemplarze pokazowe, których prawie nigdy nie czytano. Stopniowo Biblia, zamiast być księgą żywą, wpływającą na sposób myślenia, stawała się swego rodzaju „świętą relikwią”
Chociaż w ciągu wieków kościół rzymskokatolicki dokonywał przekładów Biblii na języki narodowe, to jednak nie były to przekłady przeznaczone dla mas. W książce The Lollard Bible powiedziano o stanowisku zajętym przez władze kościelne w średniowieczu:

„Jeżeli taki przekład był przeznaczony dla króla albo jakiejś wybitnej osobistości lub gdy dokonał go jakiś uczony w swojej samotni po to, żeby pozostawał świętym, ale w gruncie rzeczy nie czytanym tomem w bibliotece królewskiej czy klasztornej, wówczas nikt się takiemu przekładowi nie sprzeciwiał, natomiast w odpowiedzi na każdą próbę wykorzystania jakiegoś przekładu do upowszechnienia wiedzy biblijnej wśród świeckiego [prostego] ludu natychmiast wydawano zakaz”.
„Niebezpiecznie jest dawać dzieciom nóż do ręki, aby sobie nakroiły chleba, bo mogą się skaleczyć. Tak też Pismo Święte, które zawiera chleb Boży, powinni czytać i wyjaśniać ludzie mający więcej wiedzy i doświadczenia, którzy by wyjaśniali jego znaczenie w sposób nie budzący wątpliwości. Niedoświadczony lud mógłby przez czytanie łatwo ponieść szkodę. (...) Jeśli więc chcesz czytać Biblię, strzeż się popadnięcia w błąd”.

Ale czy obawa przed „popadnięciem w błąd” niewykształconego czytelnika była rzeczywiście jedyną przyczyną, dla której odradzano czytanie Biblii? Otóż nie, ponieważ znany katolicki uczony Erazm z Rotterdamu otwarcie wyjawił jeszcze inne przyczyny:

„Kobieta, która się zajmuje czytaniem świętych ksiąg, zaniedbuje obowiązki domowe, (...) a także żołnierz może się ociągać z wyruszeniem do walki! Groziłoby to wielkim niebezpieczeństwem! (...) W wielu miejscach święte księgi ganią występki kapłanów oraz książąt, i gdyby lud to czytał, mógłby szemrać przeciwko tym, którzy są nad nim ustanowieni”.