Drodzy państwo, wiem że i tak nikt tego nie przeczyta, ale piszę...
Jaka jestem? Trudno mi to obiektywnie określić. Wiem jaka chcę być - opanowana, wesoła, pomocna... Ale do ideału mi daleko. Zdaje sobie sprawę z wad, jestem zaborcza, stanowcza, uparta niestety. Bywam chłodna i niedostepna. Bywam wredna i złośliwa. Ale mam też w sobie typową kobiecą sentymenatlność i wrażliwość.
Nie jestem suką. Może sukom w życiu łatwiej, ale ja nie chcę taka być. Po trupach do celu? Raczej albo znajdę drogę, albo ją sobie utoruję, ale bez strat w ludziach. I w zwierzętach też oczywiście. Bo zwierzęta kocham nad życie. Nie wszystkie, trudno kochać coś, co Cię gryzie lub czego się boisz. Ale boli mnie okrutny los zwierząt. Boli mnie wszechobecna niesprawiedliwość i zakłamanie. Ale jestem tylko kroplą w oceanie, więc nic nie mogę z tym zrobić. Nie, nie, wróć. Nie lubię mówić, że nic nie mogę zrobić. Zawsze mogę spróbować. Ale jestem z natury leniwa. (Skoro z natury to wszyscy ludzie są leniwi, ale ja nie umiem z tym walczyć. Jednak się staram.)
Uwielbiam awangardę. Za wszelką cenę nie chcę być pospolita i banalna. Cenię sobie oryginalność, wyróżnianie sięz tłumu. Ale do tego trzeba odrobinę odwagi. A czy ja jestem odważna? Nie wiem. Nie poznałam siebie samej na tyle i na razie dobrze mi z tym. Wiem, że jestem choleryczką. I histeryczką. Po rodzicach jak mniemam. Nic z tym nie robię, chociaż czasem to przeszkadza. Nudzi mnie myślenie. Autentycznie mnie nudzi. Nie będę pisać jak mi idzie w szkole, bo nie o to mi chodzi. Poważne myślenie o przyszłości i sprawach bieżących. Ale nie marzenie, bo wyobraźnia nigdy nie jest nudna. Za to Was pewnie nudzi czytanie tych głupot, więc koniec.