Słucham tego, co wpada w ucho, pieści przyjemnie kosteczki słuchowe i wprowadza w drganie membranę bębenka; zalewa spokojem lub pozytywną energią układ nerwowy - poczynając od ośrodkowego, kończąc na końcówkach neuronów poruszających palcami u stóp; otwiera usta, które dziwnym trafem znają słowa, których nigdy się nie uczyłam i powtarzają je nieśmiale, obawiając się, by nie zakłócić czystego brzmienia; słucham tego, co zmusza ciało do ruchu bądź sprawia, że staje się ono lekkie i odprężone - bo słucha całe ciało; tego, co budzi wspomnienia - niekoniecznie moje własne; tego, "co już było". Profesjonalnie i z powodzeniem zajmuję się eskapizmem w świat fantazji. Najprzyjemniej mi tam, gdzie czeka na mnie magia wymieszana z heroizmem, przygodą, uczuciem, poezją, ale aby je docenić, trzeba mi czasem zagłębić się w to, co budzi strach, niechęć, obrzydzenie. Uparcie wystrzegam się prawdy. Realizm toleruję jedynie wtedy, gdy jest fikcyjny. Zapach papieru, szelest kartek - muzyka dla nosa, aromat dla uszu. Oczy cieszą się nadzieją ujrzenia krain skrytych tuż za okładką. Na języku smak oczekiwania, subtelnego podniecenia, romantycznego uniesienia, odrobina dekadencji - oto światy do mej własnej dyspozycji. Wieczny niedosyt, nieskończony przesyt. Oto ja i literatura - moja druga połowa pomarańczy. Usta milczą posłusznie - nic dodać, nic ująć. Fikcyjny realizm w najczystszej postaci. Niepoprawni marzyciele, duże dzieci, ci, którzy na próżno żądają rządu dusz, czarne charaktery o dobrym sercu, w ich sercach trzepoce się niczym w klatce jaskółczy niepokój, w ich umysłach rodzą się i umierają przedwczesną śmiercią pytania o sens istnienia i naturę bytu, czegoś szukają, do czegoś dążą, "idą za marzeniem", "gonią kormorany", wartościami walczą, od wartości giną, śpią pod gołym niebem lub w cudzej pościeli, noszą kapelusze i zapominają, że drzwi służą, między innymi, do tego, by je otwierać, płyną pod prąd, walczą z przeznaczeniem, piękni i szlachetni bądź szkaradni i skrzywdzeni - z góry skazani na klęskę; włóczykije, piraci, szaleni miłością, obłąkani wiarą, pijani życiem...
Nieśmiertelni, bo niezapomniani.