Nie chce mi się żyć... a Tobie?
 
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać nowe tematy, komentarze.
Zaloguj się lub zarejestruj się aby dodawać wypowiedzi.
osobniktreść posta

Nie chce mi się żyć... a Tobie? Nie chce mi się żyć... a Tobie? Nie chce mi się żyć... a Tobie? (11)

Nie chce mi się żyć... a Tobie? 31 października 2006
Nie wiem czy ktoś potrafi mnie pocieszyć... Musiałam się rozstać z ukochanym... i do tego powiedział mi, że już dla siebie nie istniejemy... wiem, że choć jeszcze troszke mnie kocha, ale chyba nie aż tak jak ja jego... gdybym tylko mieszkała w tym samym mieście co on... :(
Nie chce mi się żyć... a Tobie? 31 października 2006
mnie powiedzoano że jestem dla kochanej przeze mnie osoby zerem...jestem zła i załamana

Nie chce mi się żyć... a Tobie? Nie chce mi się żyć... a Tobie? Nie chce mi się żyć... a Tobie? (11)

Nie chce mi się żyć... a Tobie? 31 października 2006
ehh... nie ma to jak rzeczywistość... wspołczuję... tylko mam nadzieję, że nie popadasz w nałogi... tak jak ja... ehh... nie ma to jak się ciąć, pić i palić... :(
Nie chce mi się żyć... a Tobie? 31 października 2006
Ja miałem dziewczynę w Kłodzku. Poznaliśmy się w szpitalu, gdzieś tak w styczniu(ja tam udawałem, że zemdlałem to mnie na oddział wzięli xD). Ona przyszła kilka dni później na badania kontrolne itd. To tak sobie leżeliśmy na tym samym oddziale, gadaliśmy i wiadomo. Później ja wyszedłem to przez dwa dni ją odwiedzałem, no i musiała wyjechać. Utrzymywaliśmy przez cały czas ze sobą kontakt, aż 22 maja zostaliśmy parą. Jak to w związkach na odległość bywa, była raz lepiej raz gorzej. Za pierwszym razem jak było fatalnie to pojechałem (bez jej wiedzy), no przedstawienie w którym grała (dokładnie to ona śpiewa w chórze i tam też jej chór śpiewał). To było w sobotę i na godzinę przed odjazdem pociągu wpadł mi do głowy pomysł, poleciałem zapytać się ojca i godzinę później już odjeżdżałem z dworca. Jak przyjechałem na miejsce, próbowałem jeszcze zadzwonić do niej do domu i uprzedzić, że będę (bo w pociągu było za głośno), ale pomyliły mi się kierunkowe i się nie dodzwoniłem. (tutaj musicie sobie wyobrazić minę jej mamy jak mnie zobaczyła :D) Jak już przyszedłem do domu to jej nie było i na szybko jej brat się ubrał i poszliśmy na to przedstawienie. Po przedstawieniu przyszedł odebrać ją jeszcze kuzyn i powiedział mi że jedna ciotka nakręciła drugą i tak postanowiły, że mnie tak późno nie puszczą (bo to było w zimie) i tak u niej nocowałem. Zaczęło się od rozmowy, a później to już normalnie się gadało i kryzys zażegnano. Następnym razem jak u niej było to było zajebiście, ale już nie będę wchodził w szczegóły (to było pod koniec marca). I tak powoli mijał rok i zbliżała się rocznica. Niby między nami było bardzo dobrze. Chciałem w weekend poprzedzający tę małą rocznice pojechać do niej na weekend, ale już miała zaplanowany to stwierdziłem ,że nie będę przeszkadzał. A że 22 maja przypadał w poniedziałek, wpadłem na pomysł żeby tam pojechać. Zabrałem się z prezentami i ze wszystkim i pojechałem stopem do Kłodzka, a później do niej do szkoły. I tam czekało na mnie dwóch gości, myślałem że on poszła na wagary i wiedzą gdzie jest, więc poszedłem z nimi (w końcu wiedzieli kiedy będę i kim jestem). Ale gdy mnie zaprowadzili w odosobnione miejsce w opuszczonej twierdzy, powiedzieli, że chciała ze mną zerwać, że są jeszcze inni na moje miejsce i zaproponowali „honorową” walkę. Jedynie co, to zostawiłem i kartkę, na której napisałem że nie przyjechałem do nich. Poszedłem pod jej dom, zostawiłem prezenty i wysłałem sms-a że byłem i wyjeżdżam. Ale kazała mi zostać, to jej powiedziałem co usłyszałem, potwierdziła i ..... i nie wiem co. Nasz związek trwał dokładnie rok. W ciągu zaledwie 2-ch godzin wielka radość zamieniła się w rozpacz. Głupio, prawda?? Do dzisiaj mam jakiś mimo wszystko sentyment i czasami tam jadę. Ostatnio mnie spotkała jej kuzynka (w ogóle jej rodzina jakoś bardzo mnie lubi), „Kamil co Ty tu robisz??” „Zwiedzam :D”, a później powiedziała, że może ona (ex) kiedyś zmądrzeje i kilka dni później dowiedziałem, się że parę osób ma jeszcze nadzieję, że będziemy jeszcze razem. Czasami nie wiem co o tym myśleć, ale chyba wolałbym się wprost dowiedzieć, że ktoś ze mną zrywa niż w taki sposób. Przepraszam, że się tak rozpisałem, ale czasami nie potrafię się streścić.

Nie chce mi się żyć... a Tobie? Nie chce mi się żyć... a Tobie? Nie chce mi się żyć... a Tobie? (11)

Nie chce mi się żyć... a Tobie? 31 października 2006
No widzisz.. a ja nie umiem się rozpisywać... ehh... pewnych rzeczy nie da się zatrzymać i zrozumieć... chciałabym, żeby ona wróciła do Ciebie, bo wydaje mi się, że jesteś bardzo wartościowym człowiekiem... A masz u niej jeszcze jakieś szanse? Ja chyba już nie mam u swojego byłego... niestety :(
Nie chce mi się żyć... a Tobie? 1 listopada 2006
Bo ja wiem czy mam? Podobno teraz prowadzi flirt przez internet i nawet się domyślam, przez którą grę. Wiadomo jak to się zawsze kończy, ale jakoś czuję się podle. A zresztą.... szkoda gadać.

Nie chce mi się żyć... a Tobie? Nie chce mi się żyć... a Tobie? Nie chce mi się żyć... a Tobie? (37)

Nie chce mi się żyć... a Tobie? 1 listopada 2006
Ech Lilith... serio musisz byc w strasznym stanie...
Masz 15 lat... a takie problemy... musi Ci byc potwornie ciezko...
Czy to byl Twoj pierwszy powazniejszy chlopak?
Ech... a odleglosc wszystko tylko pogarsza... bo jak tu mowic o szansach i powrotach gdy nie macie jak pobyc ze soba blisko i razem wszystko przemyslec...
Ja tez miewalam z moim chlopakiem takie problemy... bo tez mieszkamy od siebie daleko... dopiero ostatnio sytuacja sie powoli polepsza i mozemy byc ze soba czesciej... Ale doskonale pamietam przez co przechodzilismy heh...
A przez co wlasciwie sie rozstaliscie?
brak zdjęcia

Nie chce mi się żyć... a Tobie? Nie chce mi się żyć... a Tobie? Nie chce mi się żyć... a Tobie? (6)

Nie chce mi się żyć... a Tobie? 2 listopada 2006
ja mam malutkie dziecko a ojciec malej mieszka w poznaniu i na dodatek nie uznaje malej i bedzie sprawa w sadzie hehe:( a ja nadal cos do niego czuje a on nawet nie uznal swojego dziecka:(

Nie chce mi się żyć... a Tobie? Nie chce mi się żyć... a Tobie? Nie chce mi się żyć... a Tobie? (11)

Nie chce mi się żyć... a Tobie? 2 listopada 2006
ehh... ham... ja miałam podejżaną ciąże i powiedział, ze zrobi wszystko, żeby tylko sie jej pozbyć jeśli sie okaże, ze jest naprawde... naszczeście nie ma... o tyle dobrze

Nie chce mi się żyć... a Tobie? Nie chce mi się żyć... a Tobie? Nie chce mi się żyć... a Tobie? (9)

Nie chce mi się żyć... a Tobie? 5 listopada 2006
wspólczuje Ci jeanny21, taki cham... zniszczyl tobie zycie i tego dziecka co za ludzie teraz zyja, niestety taki swiat :(