Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać nowe tematy, komentarze.
Zaloguj się lub zarejestruj się aby dodawać wypowiedzi.
osobnik | treść posta |
---|---|
11 listopada 2006 Chętnie o nich się dowiem. Bo na te które ja znam chyba już się uodporniłem :/
|
|
11 listopada 2006 ta są, pogrążyć się bardziej - tylko dotykając dna możemy się od niego odbić. trzeba wszystko przemyśleć i poczekać aż się rozpłynie... a wtedy będzie można się wybić na powierzchnię. problem jest w samym procesie: nie da sie go przyspieszyć. nie osuzkujmy się chwilowymi radościami, dopiero kiedy myśli nasz beda na stałym poziomi i nie beda wracały tam bedziemy wyleczeni... tylko ja mam ejszcze jeden problem. nie chce sie wyleczyc z smutku samotnosci....
|
|
12 listopada 2006 ja chciałbym zniknąć ..... i już nie wracać..... nigdy ;(
|
|
12 listopada 2006 ja może troszkę mniej drastycznie. Chciałbym na jakiś czas zniknąć ale w innym stylu. Módz obserwować życie z boku, bez włączania się w nie. A potem powrócić. Może wtedy znalazł bym rozwiązanie swoich problemów.
|
|
13 listopada 2006 Hmmm... No nie wiem czy to byłoby dobre... Mógłbys dowiedzieć się czegoś, czego byś nie chciał wiedzieć. Ja bym już wolała zniknąc raz a konkretnie ;)
|
|
13 listopada 2006 No w sumie masz rację. Ale wychodze z założenia, że nie warto znikać. Potrzebuję czasem przerwy w życiu, ale tak naprawdę nie mam ochoty z niego znikać. A każdą informację nawet tą niekożystną można w jakiś pozytywny sposób wykożystać.
|
|
13 listopada 2006 Chce jeszcze coś dorzucić apropo znikania.
A gdy serce twe przytłoczy Myśl, że żyć nie warto, Z łez ocieraj cudze oczy, Chociaż twoich nie otarto. Maria Konopnicka |
|
14 listopada 2006 Święte słowa ;)
Zawsze jak było już tak źle, że myślałam, że gorzej być nie może to najlepszym lekiem na to wszystko było pomaganie innym. Może niekoniecznie "ocieranie oczu" ;) Np, gdy miałam ten najgorszy okres, zaraz po moich próbach samobójczych itd, kolega zabierał mnie do siebie do pracy - do ośrodka hipoterapii. I tam pracowałam z tymi chorymi dzieciakami. Całe dnie miałam wypełnione po brzegi i jakoś stanęłam na nogi, bo nie miałam czasu myśleć o swoich problemach. Fakt faktem, gdy mój bardzo dobry znajomy dostał w kość od życia, to ja mimo swoich problemów i swojej depresji, biegałam do Niego i wspierałam jak się da ;) Głupio to wyglądało bo byłam w ciut gorszej sytuacji, a ja pocieszałam Jego, a nie na odwrót, hehehe ;) Ale to duzo pomogło. |
|
14 listopada 2006 Właśnie t jest bardzo dziwne w naturze człowieka, że pomimo własnych problemów jest w stanie pomagać innym i wten sposób jakimś sposobem znaleźć spokój i ukojenie dla swojej udręczonej duszy.
|
|
14 listopada 2006 No tak troche ;)
|