loco66.66 2011-07-07 07:44:17 | zgłoś do moderacji | |
---|---|---|
Latem. Słońce O nic Cię nie pyta Włazi oknem I powiada; zabiję Cię Za kwadrans nadciągnę wiatrem I takie tam. Alees! Dodaje; Rzuć okiem! Zanim zabiję twoją rodzinę Zanim zrozumiesz cokolwiek Trochę nabierz rumieńców Przydadzą się - Wyłowią Cię za tydzień Ubierz się ładnie Będzie ubaw. | ||
loco66.66 2011-07-07 07:39:44 | zgłoś do moderacji | |
Zaczynamy. Gdzieś się zza węgła Zza telewizora Zza drzwi Spod dywanu Zza telegrafu Z przed żelaza Cześć wieczorem Mrok rozpada Ponurość jak szkło pryska Jak w gwiazdach Ale Zakłopotanie Po co kłaniam się i jąkam Blask wieczoru odbija się w samym wieczorze Coś krawędziami błyska Po zmierzchu dobrze to widać Błyski ledwie wypowiedziane W świetle z resztą też Światło? W świetle! Tak, światło jest Nie będzie Niech jest Niech będzie jasność Choć to nie błysk wieczoru Światło się łamie w powietrzach Wieczór choćby w butelkach Nic, jak to jest? Poza pewnym krokiem Refleksem jednym za drugim Kiedy dodawanie jest na nic dla mnie Nie umiem liczyć W każdym razie Piekło tak przyjazne kiedyś Straciło blask W mroku nadziei nie widzę Którą widziałem nie raz Teraz W słowa jednego eksplozjach Dodając psi ogon Na iskier rozrzucanie Są błyski za którymi nie nadążam a Światów i bzdur Jak nie było Nie ma. Poza iskrami Którymi świat nie świat mój oświetlasz. | ||
loco66.66 2011-07-07 07:37:17 | zgłoś do moderacji | |
Piekło zabiega o uwagę na cichej ulicy.Takie ***** o. | ||
loco66.66 2011-07-07 07:33:46 | zgłoś do moderacji | |
Nic do szpiku nawet w wannie po szyję tak nie przejmuje jak deszcz latem kiedy lunie i nie ma jak słońce tego dnia nie ma jak i niewiele mniej jeśli to prawda. | ||
loco66.66 2011-07-07 07:31:50 | zgłoś do moderacji | |
Dzień taki. Kiedyś było lepiej Kiedy walka o pokój szalała Pryncypia wychodziły naprzeciw Bolączkom i oczekiwaniom Konsumenta bezklasowego Goździk Nylon Cmok Zmarzlina jak stal srebrzysta Zaostrzająca się walka klas Jak na banknotach Wykuta w spiżu I olśniona żarem hutniczego pieca Dreszcze Akademie Hubka, Czaja I rozbijacka robota Określonych kół Wiadomego pochodzenia Bratnia pomoc Zimny pot O oku zakręciła zła Aż pieśń ciśnie się na usta O krwiopijcy | ||
loco66.66 2011-07-07 07:30:01 | zgłoś do moderacji | |
Miło jest iść przed siebie w ładną pogodę Kręcić się na karuzeli Świat wiruje Choć to w pół drogi Bóg nie zna fizyki Detale umykają wszystkim Jest cicho Z ziarenek piasku Z jednego ziarenka, z dwóch Dziesiąta sekundy, jedna, półtorej Miliardy ziarenek Na nic liczenie Przetykanie szumem lasu Na nic liczenie Męczące jest liczenie piasku Choć za łukiem drogi Miliardów odrębnych zakrzywień Poważny pył Drobinki Się mrowią. | ||
loco66.66 2011-07-07 07:23:02 | zgłoś do moderacji | |
Bossa. Ciemną nocą Miękka płynie Czy to klucz Czy inna równie zabawkowa? A może tylko „ocean zgryzoty w morzu zawiści”? Ale nie A może tak. Kiedy płynie nic nie gryzie A Gilbert? Co z nim? Nie wypada kłamać; Gilbert to Grap. Again. I tylko dotyka Cię bezsenność I brak tylko wszystkiego I tylko dziwnie i nijak I nic kompletnie I można żyć bez tego Bez gitary Bo w końcu nie moja gitara I jakiś tam przez przypadek Nocą, czy Bóg wie gdzie Nic, nic, nic Ci do tego. Sza. | ||
loco66.66 2011-07-07 07:20:18 | zgłoś do moderacji | |
Sayonara, gitara, dnia Bożego z rana. Taka tłusta i taka stara Czeka mnie dziś Ruda ***** w okularach Gapię się w lustro Snem jeszcze przysypany I, Boże Cwany! Jeśli choć blasku mi odrobiny nie dasz Pożałujesz c ***** u Na amen Stracę wiarę Niech będzie tyle co zwykle blask w oczach jak świt A max faktorem doprawię się sam I jak tylko włożę sukienkę Świat przelęknę I grzywą potrząsnę ***** jak i siwizna znikną I w jakieś odpłyną przestwory Pod oczami wory Wypięty jak struna stanę I bluzgnę coś A jeśli mi wyjdzie Bluzgać nie przestanę I nic mnie nie powstrzyma Bo lubię policzki nadymać Jak balon przepełniony śmiechem Przefrunę tak jak jestem A chmurkę co na niebie paraduje Niech piekło pochłonie Czy mgła zasnuje Balonem na niebie stanę Bez fatygantów Bez brukselki codziennej Wzlecę ponad domy Jako, że z Amorem jestem umówiony Na strzelanie A potem po eksplozji Trafiony Szyb tłukąc na nie miara Planuję lądowanie Na pineskach Na ***** Na okularach Na butelce potłuczonej Ugodzony przez kupidyna Kochać będę za miliony Jak za parę groszy Czy groszek blue Kokardką A nawet Wężykiem. | ||
loco66.66 2011-07-05 18:45:15 | zgłoś do moderacji | |
Nic, nic, nic. |