Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać nowe tematy, komentarze.
Zaloguj się lub zarejestruj się aby dodawać wypowiedzi.
osobnik | treść posta |
---|---|
12 sierpnia 2006 czy naprawde az tak wam zle z samotnoscia?? ja jestem sama i musze przyznac ze ostatnio naprawde dobrze mi z tym:D nie chce nikogo... :D
|
|
15 sierpnia 2006 ja samotnosc lubie :> odkad pamietam zawsze meczyly mnie tlumy ;P czasami lubie pobyc sama... i zawsze jak jade na jakies kolonie czy oboz wkurza mnie to, ze musze byc z kims w pokoju, az mi to przeszkadza :P zawsze trzymalam sie na uboczu... i nigdy mi to nie przeszkadzalo ;) pozdrawiam ;*
|
|
22 sierpnia 2006 ja w sumie znam i samotność i wielki tłum ale chyba wole to drugie, bo lubie sie do kogoś przytulic i powiedziec miłe słowko ...
samotna lubie byc gdy wszystko mi sie wali i musze przemyslec co nie co itp .. |
|
22 sierpnia 2006 hmm... obecnie nie jestem - juz od roku - samotna
ale cale swoje istnienie bylam więc doskonale wiem jak to jest... Zawsze bylam na uboczu, nie pasowalam do zadnej grupy, przyjaciol miewalam sporadycznie, bo wszyscy sie ode mnie w koncu odwracali, wlasciwie to z roznych powodow. wiekszośc przyjaciółek albo gdzieś sie przeprowadziło, albo poprostu za namową innych mnie zlało - ale to już ich wybór, widać przyjaciółmi nie byli. zawsze bylam sama, samotna, niechciana i odrzucona zawsze byłam tą inną, ta co nie pasuje - od podstawówki przykleiło sie do mnie określenie "mutant" i pasuje mi, bo to chociaż coś znaczyło, nie to co wolanie po nazwisku, ktore powoduje szał bitewny bylam do tego przyzwyczajona... do nienawiści otoczenia, to przebywania wyłącznie we własnym umyśle - zamknięta bo tylko to mialam chwilami wprawialo mnie to w rozpacz... a chwilami sie z tego cieszylam... ogolnie tak czy inaczej zycie zawsze jest trudne, więc to jedyne praktycznie marzenie, zeby miec choc jedną osobę dla siebie, raczej dobijało niż pomagało ale było Czasem nawet byłam zakochana, ale to łatwo mijało... bo nie widziałam ani jednego powodu dla ktorego to miałoby się udać aż nagle zakochałam się w swoim najlepszym przyjacielu - jedynym na którym się nie zawiodłam... i trudno mi było podjąć decyzję... w końcu mój Logan też nie wytrzymał i zapytał się mnie o to... a ja kompletnie zamurowana nie wiedziałam co zrobić... długo nad tym myślałam, aż w końcu gdy zobaczyliśmy się 2 tygodnie później - zgodziłam się... i poznałam szczęście pewnie banalnie to brzmi... i jest przydlugie xD ale poznałam samotność... a teraz znam to drugie - tak, jestem po tej drugiej stronie i już nigdy nie chcę być sama... bo trafiłam na właściwą osobę... i tego się będę trzymać ^^ |
|
22 sierpnia 2006 chcialam dopisac cos jeszcze... ale... wow... zdecydowanie za dlugie ^^" wybaczcie.... xD
|
|
22 sierpnia 2006 no ale dodam tylko ze:
będąc z kimś... otoczonym przyjaciółmi można pobyć tak samo samym jak gdy nikogo sie nie ma - ale jedna dobijajaca roznica jest taka - ze wtedy ma sie do kogo wrocic... chociażby do byle rozmowy o bzdurach z kumplem... a gdy jest sie calkiem samym - ma sie tylko to i zero wyboru życzę każdemu aby nie musiał przez to przechodzić gdy ma już dość... bo choć pozwala to poznać bliżej siebie i zrozumiec więcej o swoim życiu... to gdy trwa bez końca sprawia że każde marzenie... każdy kwiat schnie... gnije... aż w końcu znika |
|
22 sierpnia 2006 Ja samotna jestem tylko pod względem braku drugiej połówki... :(
ale tak ogólnie nie narzekam na samotność, bo wokół mnie jest dużo ludzi, przy których nawet nie da się nudzić... xP do mutant: wcale nie jest taka długa odpowiedz ;) fajnie ze masz takie szeroko rozwinięte zdanie na ten temat :D pozdr =* |
|
23 sierpnia 2006 to ja tak mam ... mimo iz mam naprawde wielu znajomych to i tak czuje sie samotna ..... dziwne ale tak jest :(
Pozdrawiam Cie :* |
|
23 sierpnia 2006 dzieki za pozdro kiniulek ^^
well... zdanie to ja mam duzo dluzsze ale wole sie streszczac xD a co do przyjaciol... heh... cierpie ostatnio na deficyt... kolejna przyjaciolka okazala się wredną krową ze to tak nazwę ^^" nie wiem czemu ale zawsze mam jednostronne przyjaznie... tzn ja jestem wobec kogos przyjaciolką, ale ta osoba wobec mnie nigdy... tylko sie za przyjaciela uwaza... niestety serio zastanawia mnie co sie stalo z ludzmi... kiedys tacy nie byli... kiedys przyjaznie byly silniejsze... pelniejsze... to chyba domena naszych czasów... bo teraz każdy jest absolutnie neizależny a druga osoba jest tylko po to, żeby zabierać nam przestrzen... ech... martwi mnie ta rosnąca w siłę mentalność ludzi... oby to minelo... |
|
28 sierpnia 2006 a ja... jestem w separacji, bez nadziej na wspólną przyszłość... nic dodać, nic ujać:(
zbyt wielu znajomch też nie mam:/ |