Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać nowe tematy, komentarze.
Zaloguj się lub zarejestruj się aby dodawać wypowiedzi.
osobnik | treść posta |
---|---|
20 października 2006 nie zgadzam się z Tobą.. każdy ma prawo do wyrażenia swojej opinii.. nie jest to uogólnianie.. tylko sytuacje z życia wzięte.. znam również pary,które się świetnie rozumieją..kochają..i w ogóle..jest miło..
|
|
20 października 2006 zle mnie zrozumialas poprostu...
pewnie ze kazdy ma prawo, i pewnie ze sa takie pary, bo i swojego ukochanego i siebie do takich par zaliczam... ale mowilam o zupenie innej kwestii - o tak zwanych skrajnych, a jakże czestych przypadkach... Serio uważasz że można tak sobie podsumować każdy związek, który sie rozpadl, tak na prawde nie znając dokładnie ani tych osób, ani tego co między niby dokładnie było? Bo jak dla mnie takie szacowanie jest nie na miejscu... A tak właściwie zastanawia mnie ostatnio inna rzecz... zaczęliście o tym "za wszelką cenę i na siłę" serio coniektorzy wyznaja zasade, ze jak cos nie wychodzi, to najprosciej odejsc? Czy tylko wlasnie uogolniliscie, zeby sie nie rozwlekać, a chodzilo o co innego? odpowiedz jest oczywista... może teraz inaczej spojrzysz na moje słowa :P |
|
20 października 2006 wszystko zależy od interpretacji słów.. a mamy jedynie klawiatury :P
|
|
20 października 2006 To może i ja się nie precyzyjnie wyraziłem chodziło mi o opinię na temat: "Wpływ samotności na osoby wrażliwe uczuciowo". Dokładnie o coś takiego mi chodziło :)
Ale z drugą częścią Twojej wypowiedzi ja osobiście się zgadzam (poza stwierdzeniem że nie powinniśmy o tym rozmawiać). Jest wiele osób bardzo wartościowych które czekają na miłość swojego zycia. Jeśli ją spotkają to dobrze a jeśli nie ? O taki strach mi chodziło, strach bycia zawsze samemu. Moim zdaniem nie chodzi tutaj tylko o wytrwałość bo przecież ten strach jest najbardziej widoczny u osób po 40, ludzi w pełni dojrzałych. Dobrze że zauwazyłaś że osoba która długo czeka na ta jedyną osobę póxniej ma problemy w związku, moim zdaniem wtedy może się za bardzo starać i równieć zniszczyć ten związek. Ja jak najbardziej nie popieram osób którzy co tydzień zmieniają partnerów/partnerki, szczerze nie podobają mi się takie osoby bo nie liczą się z drugą osobą. Uważam jednak że każdy ma prawo do szczęścia a zwłaszcza do jego poszukiwania, trzeba próbować aż się znajdzie na odpowiednią osobę. Ale robić to z głową nie mówić "Kocham Cię" po kilku godzinach znajomości, jak to jest ostatnio modne, tylko dlatego że mamy chwilową burzę hormonalną. Ja jednak uważam że powinno się rozmawiać o takich tematach. Nie można robić z pewnych spraw tabu bo spowodujemy w ten sposób pewny niedobór wiedzy na ten temat :) (Jejku wybaczcie bo jak to przeczytałem to wszyszło na to że strasznie się mądrze :) Nie jest tak :) Sorka jeśli odniesiecie takie wrażenie) Zastanawia mnie jednak ( to już poza wątkiem) czy w dzisiejszym świecie pogoni za doskonałością istnieje jeszcze taka miłość o jakiej mówili nasi dziadkowie albo pradziadkowie. Ja osobiście bardzo podziwiam osoby starsze za to jak potrafią kochać. |
|
20 października 2006 Nie chodzilo mi o robienie z tego tematu tabu :P Raczej o to, że nie powinno sie jednoznacznie określać jak kto zrobil, dlaczego i czy tak sie powinno
Mam gorączke, to i pomajaczę tu troche XD Ale mówiąc na pewnym przykładzie, losowo wybranym pośród wielu, jakie znam Otóż pewien mój znajomy jest w dość trudnej a zarazem oczywistej sytuacji... Chłopak jest ciężki do zniesienia momentami, ma różowe podejście do życia i uważa się za pępek świata... swoje wady ma, ale na swojej dziewczynie mu zależy... co by o nim nie mówić... a co gorsza o niej... Tymaczasem ona od bardzo już dawna kompletnie nie liczy sie ani z nim, ani z jego uczuciami, oklamuje go, dobija, zwala kadą wine na niego... niecierpie tej osoby, ale już pomijając to ^^ Bylo pare jeszcze ciekawszych sytuacji, wszyscy jego znajomi widza rzeczy, na ktore on jest slepy... Ale co robi ten gość? Dalej uparcie chce z nia byc... chociaz juz bywalo tak ze sie "rozstawali" - dla niej z pewnościa, dla niego nie bylo to oczywiste... i dalej w tym tkwią,uczą sie daleko od siebie, widuja co pare tygodni, rozmowy miedzy nimi z czasem coraz bardziej napiete, ciągle klotnie... ale on nadal wierzy w ich związek, proboje dalej... chociaz ona jak kazdy widzi nie chce... on nie dopuszcza tego do mysli... i co by nie mowic niby cierpi, niby szczesliwy? Wszystko sie wali, on dalej w tym trwa... na sile... na upór o ktorym wspominaliście... i nie dlatego, że boi sie samotnosci, ale dlatego ze taki juz jest, moze glupi, moze przesadny przerózowiony "romantyk" ale kocha... I jak byscie go ocenili? Czy powinno sie go oceniać? Jedni powiedzą, że jest glupi, ze to i tak padnie, przegrana sprawa Drudzy stwierdza ze przynajmniej proboje... stara sie... można podziwiać jego oddanie Niektorzy stwierdza ze powinien znalezc bardziej wartosciowa dziewczyne, ktora by go docenila, zapomnieć o tej, próbować na nowo Jeszcze inni ze powinien jak debil dalej sie ranic skoro taki glupi Opini mogą być setki Ale czy o to chodzi? Przeciez i tak nikt nie zaingeruje w to, jak sprawy sie potoczą... to ich sprawa, niestety albo i stety nikt nie powinien sie w to mieszać a więc co tak na prawde taka gadanina daje? i te "przyklady z życia wzięte" Niektorych rzeczy poprostu moim zdaniem nie powinno sie komentować... bo ani nic to nie zmienia, ani nie zawiera calej prawdy Chociaż niektóre sytuacje, gdy sie je słyszy, aż bolą, co tak na prawdę osoby z zewnątrz mogą na to poradzić? Gdy widziałam swojego przyjaciela, cierpiacego długo długo przez samotność zawsze chciałam jakoś mu pomóc, w końcu długu byliśmy w takiej samej sytuacji, ale co moglam zrobić? Nic poza rozmową, pocieszeniem, czasem może radą... Nikt za niego sytuacji nic nie zmieni... Poznał niedawno mam nadzieje odpowiednią dziewczynę i zaczyna być szczęśliwy... Moge mu tylko zyczyc, zeby sie udalo, nic innego niestety nie moge |
|
20 października 2006 cóż za aluzja.. :] więc możesz mi wyjaśnić po co jest forum..po co ludzie zapisują się do grupy,po co powstają nowe tematy..bo już niebardzo rozumiem.. Pozdrawiam
|
|
21 października 2006 ja juz sie z samotnością pogodziłem.. chyba jeszcze dlugo sie to nie zmieni.
|
|
21 października 2006 wiesz... skoro tak sądzisz, to może właśnie teraz sie zmieni?
|
|
21 października 2006 Znaczy moje zdanie jest następujące, ale wszystko po kolei. Jak rozpoczeliśmy ten wątek to początkowo wiadomo jest jakieś wprowadzenie do niego, a dopiero później konkretne przykłady a dopiero na końcu ocena całego zdarzenia.
To znaczy jednak z tą oceną można się powstrzymać, bo nie powinno się nikogo osądzać. Ale to też ciekawe z Twojej strony bo najpierw mówisz że nie powinniśmy o tym rozmawiać na forum publicznym a później sama podajesz przykład (muahuahua witamy po Ciemnej Stronie Mocy :P - nie no żartuje tylko). Uważam że tak właśnie powinniśmy się tym zająć. Podawać bardziej szczegółowe sytuacje a później dyskutować na ten temat. Przecież wspólnie możemy dojść do całkiem ciekawych wniosków a kto wie może to będzie taka rozkmina że dostaniemy za nią Nobla :D Ale poruszyłaś bardzo ciekawy temat. Temat nieingerencji. To też jest ciekawe czy takiemu kumplowi który dąży do tego starać się otworzyć oczy czy zostawić na pastwę własnego bólu. Tutaj też są plusy i minusy. |
|
21 października 2006 jak wszędzie są plusy i minusy.. nie rozumiem tylko skąd Mutant wyciąga takie wnioski.. zgadzam się z Tobą.. najpierw napisała,że nie powinniśmy przytaczać przykładów.. atakuje mnie.. a później sama robi to samo.. no cóż.. ktoś się pogubił.. Pozdrawiam
|